magda |
|
|
|
Dołączył: 09 Paź 2006 |
Posty: 7 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
|
Skąd: Warszawa |
|
|
 |
 |
 |
|
Chciałabym podzielić się z Państwem swoimi przemyśleniami i poprosić o wyrażenie opinii na temat trzymania psów w domach przez prywatne osoby. Bedzie to temat nie do końca związany z terapią, jednak moim zdaniem niezwykle ważny i ciekawa jestem opinii osób, które na co dzień z pewnością stykają się z podobnymi problemami...
Nikomu nie muszę tłumaczyć jak ważną i pozytywną role, też terapeutyczną, odgrywa zwierzę, w tym przypadku PIES, w życiu człowieka. Jak wiele osób czuje wręcz fizyczną konieczność obcowania z psami na co dzień! Wiem jak ważne jest to dla mnie i sądzę, że nie jestem odosobniona w tym uczuciu.
Jednocześnie sprawa z zanieczyszczonymi przez psie odchody trawnikami, historiami coraz częstszych pogryzień itp. sprawia, że w naszym kraju z miesiąca na miesiąc rośnie sprzeciw i niechęć przeciw posiadaczom czworonogów - tzw. PSIE ANTYLOBBY
Dzięki naszej pracy, pokazujemy jak wspaniałym towarzyszem jest pies i ile może przynieść radości i pożytku kontakt z nim. I to jest rola Kynoterapii o której rzadko się mówi.
A szkoda! Skupiamy się na korzyściach zdrowotnych, a nie rozmawiamy o korzyściach społecznych. Natomiast to właśnie na nas, osobach które zajmuja się terapią z udziałem psa leży odpowiedzialność za uświadamianie ludzi o tym co może dać nam pies na co dzień, ale też czego ten pies wymaga w zamian, jakie ma potrzeby, ile pracy trzeba włożyć w jego wychowanie, codzienne spacery, ile kosztuje karma i lekrz i wiele wiele innych obowiązków wynikających z posiadania zwierzaka.
Do napisanie tego listu zmotywowała mnie niedawny telefon od mamy niepełnosprawnego dziecka, która rok temu chciała kupić swojej córce psa, w celu zapewnienia jej dogoterapii na co dzień. Ta pani nigdy wcześniej nie miała psa, sama przyznała, że o psach nie ma zielonego pojęcia, a jej sytuacja fianasowa jest więcej jak skromna. Kupiła labradora - suczkę. Początkowo chciała Goldena - bo ładnie wygląda na zdjęciach, ale hodowca odmówił sprzedaży, kiedy dowiedział, się że to dla chorego dziecka. Drugi w kolejce był hodowca labradorów, moim zdaniem mniej odpowiedzialny, bo psa sprzedał. Pies nie był wybierany z miotu pod kontem żadnych cech, obecnie ma rok i roznosi go energia, oczywiście dziecko nie ma z niego żadnego pozytku... To smutna historia, ale takich jest więcej.
Uważam, że równie ważnym zadaniem jak terapia z udziałem psów, jest także uświadamianie ludzi z konsekwencji posiadania psa i może to byc wspaniała misja dla nas - terapeutów... Co Państwo na to? |
|